Cytuje i opowiada Aleksander Baron
„Chory pomysł jakiegoś pojeba” – usłyszałem z nienaturalnie dużych ust kobiety stojącej przed moim grillowym stoiskiem w stołecznym Lunaparku.
With M.A.D. we go to Beirut as Walid and Riad invited us to come.
About their hospitality and our guest shows I will write later – today I will focus on something different. In fact, they were more hospitable than we could have imagined – we got so close to the Lebanon culture and cuisine as one only can during a 7-day visit. Everyday feasts, two, four or even five meetings by the table, the common table which was always full of delicacies. During all that time neither in restaurants, bars, food stalls nor houses had we seen hummus or tabbouleh which are always cited as the key Lebanon dishes. So we pose questions.
Listopad 2018 roku. Jedziemy z M.A.D. do Beirutu na zaproszenie Walida i Riada.
O ich gościnie i naszych gościnnych występach jeszcze napiszę- dziś nie o tym. Fakt, gościli nas więcej niż do syta- zbliżyliśmy się do kuchni i kultury Libanu tak jak to tylko było możliwe w ciągu tygodniowej wizyty. Codziennie uczty- trzy, cztery może nawet pięć spotkań przy suto zapełnionym stole- wspólnym stole. Przez większość dni na wszystkich tych stołach restauracji, barów, narożnych punktów gastronomicznych, a nawet domów, nie widzimy hummusu ani tabbouleh- dań, które wymienia się w pierwszej kolejności myśląc o kuchni Libańskiej. Zatem pytamy.